Archive for lutego 2011

Wishbone Ash



Wishbone Ash, czyli jak mieć 60 lat i dalej potrafić skopać tyłki na scenie. Panowie wystąpili w Proximie, przy dość niedużej publiczności, ale koncert był świetny. Dobra odskocznia od piątku i Młynarskiego.

Nie bez powodów gitarzyści z pierwszego składu zostali wybrani najlepszym duetem gitarowym przez Rolling Stone'a. Co prawda zmieniali się do dnia dzisiejszego wiele razy, ale partie zostały już rozpisane. Przynajmniej te starsze. Dwie gitary solowe w zespole nie zawsze brzmią tak jak powinny, ale tutaj... sama słodycz.

Zagrali największe swoje przeboje razem z (bo jakby inaczej) "The King Will Come" przy, którym były chyba największe brawa, czy "Phoenix", którego tłukli prawie 15 minut. Dokładna setlista jest na końcu strony. Na bis jeszcze dwa kawałki z ich bluesowego okresu.

Wishboni nie są może zbyt ekspresyjni na scenie, ale za to grają świetną muzykę. Poza tym znowu potwierdza się moja teoria, że im zespół starszy, tym lepiej gra.

A było tak:


















































Warunki foto tak jak myślałem wcześniej. Ale nie spodziewałem się, że do małej fosy ktoś włoży jeszcze dwa niskotonowce. Dobrze, że było nas tylko pięciu, bo byśmy się podusili ;)


I jeszcze setlista:
Blowin Free
Bona Fide
You See Red
The Power
Can't Go It Alone
Warrior
Throw Down The Sword
FUBB
In Crisis
Dreams Outta Dust
Northern Lights
Disappearing
Front Page News
The King Will Come
Reason To Believe
Engine Overthat
Phoenix


Kto: Wishbone Ash
Kiedy: 26 lutego 2011
Gdzie: Proxima (Warszawa)




niedziela, 27 lutego 2011
Posted by Cochise

Młynarski plays Młynarski



Młynarski plays Młynarski. Czego można się spodziewać po takiej nazwie? Syn Wojciecha Młynarskiego zaprosił do współpracy, jak to określają "dream team", czyli Gabrielę Kulkę, Piotra Zabrodzkiego, Kubę Galińskiego, Mariana Wróblewskiego, Wojciecha Traczyka i Manolo Albana Juareza. Razem grają utwory z repertuaru Młynarskiego.

Niestety. Jak dla mnie był to koncert pod hasłem "Witaj w dupie", czyli zagramy kilka znanych kawałków tatusia, opowiemy kilka nieśmiesznych żartów, powygłupiamy się i idąc do domu dostaniemy za to kupę kasy. Wojciecha Młynarskiego bardzo szanuję, nie ubliżam mu, ale ten zespół to porażka na całej linii. Gówniany koncert szczerze powiedziawszy. Nic nie wniósł do mojego życia, wykonanie było... po prostu poprawnie zagrane utwory, a żenujące żarty Gaby czy Jana Młynarskiego śmieszyły kilka osób z publiczności.

Oczywiście może tylko ja tak odbieram ten koncert, ale mam takie prawo, żeby w tym miejscu napisać sobie co myślę.

Do tego ciemno jak we wspomnianej wyżej dupie. Koncert siedzący... Zdecydowane nie.

Ale zdjęcia oczywiście są... ciemne:



























Kto: Młynarski plays Młynarski
Kiedy: 25 lutego 2011
Gdzie: Stodoła (Warszawa)



sobota, 26 lutego 2011
Posted by Cochise

Gotan Project

Pierwszy raz strzelałem w Sali Kongresowej, więc zamieszanie musiało być. No i było, ze znalezieniem "stoliczka", liczeniem kawałków i światłem. Ale koncert... cud, miód!

Przede wszystkim nie wiedziałem, że na żywo rapowanie do tanga daje takie przyjemne efekty. Ale ogólnie bardzo miło się słuchało Gotan Project. Do tego wszystkiego jeszcze gra świateł idealnie zestawiona z wizualizacjami i muzyką. Pomieszane melodie, ładny wokal i dość ciekawe połączenia elektronicznych wstawek z klasycznym rytmem tanga.

Oby trafiła mi się możliwość zobaczenia ich jeszcze raz.





















Co do zasad foto... Po jedenastym utworze, cztery kawałki. Ale albo ja się walnąłem w liczeniu, albo po prostu "ochroniarze" mają swoje zasady. Nie wymierzyłem do końca i nie rozplanowałem. Poza tym było ciemno jak w... no. Ale nie żebym narzekał. Koncert świetny!

Kto: Gotan Project
Kiedy: 22 lutego 2011
Gdzie: Sala Kongresowa (Warszawa)



wtorek, 22 lutego 2011
Posted by Cochise

Perfect



Markowski jest jak Ozzy Osbourne. Takie stwierdzenie mi się nasuwa po tym koncercie. Mimo, że jest 5 lat młodszy od Księcia Ciemności (jak go określają fani) i Błazna (jak mówi sam na siebie Ozzy) to zarówno energia na scenie jak i zachowanie mają bardzo podobne. Z tym, że Grzegorz nie odgryza głów na scenie nietoperzom.

Dzień to szczególny dla Perfectu, bo na scenie odebrali złotą płytę za swój najnowszy album "XXX". Chyba zbyt zaskoczeni nie byli, mimo, że wręczenie poprzedzały słowa "Haha, a teraz niespodzianka!".

Sam koncert - jak to Perfect. Klasyka polskiego rocka, wręcz legenda. A legenda nie może zawieść. Tak też i było, bo i fani byli zadowoleni i... ja. Bo za fana się nie uważam znając tylko akordy do "Autobiografii", i trochę tekstu "Kołysanki". I pewnie gdybym nie wyszedł wcześniej to dobrze bym się przy tej muzyce bawił. No ale siła wyższa.



































Niezbyt jestem tylko ze zdjęć zadowolony, bo na szybko wszystko było. Wpadłem spóźniony, zdjęcia na szybko jakoś. Ale koncert Perfectu był... perfekt.

Kto: Perfect
Kiedy: 19 lutego 2011
Gdzie: Stodoła (Warszawa)


sobota, 19 lutego 2011
Posted by Cochise

Popular Post

Blogger templates

Paweł "Cochise" Kociszewski. Fotografia koncertowa/muzyczna. Wszelkie prawa zastrzeżone. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Flickr

- Copyright © FotoFosa -Metrominimalist- Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -