Archive for sierpnia 2012

OFF Festival 2012



7 edycja organizowanego przez Artura Rojka OFF Festivalu dobiegła końca. Cztery sceny, kilkadziesiąt koncertów, gwiazdorski line up, niepowtarzalna atmosfera i niezliczona ilość muzycznych uniesień. Nic więc dziwnego, że w katowickiej Dolinie Trzech Stawów zgromadziły się głodne muzyki tłumy.

Abstrahując od wieku uczestników tegorocznego OFFa, ich wyglądu czy muzycznych preferencji, można powiedzieć, że są to ludzie, dla których muzyka nie jest tylko dodatkiem do rzeczywistości ale czymś co ich definiuje i napędza do życia. Niemal na każdym koncercie dało się wyczuć wibrujące emocje a na twarzach wielu uczestników widać było ekstatyczne muzyczne upojenie. Niewątpliwie klimatu dodała festiwalowi wioska piwna, gdzie można było się zatopić w wygodnych pufach, odpocząć na leżakach, napić się zimnego piwa, skorzystać z bogatej oferty stoisk gastronomicznych czy zaopatrzyć się w różne gadżety. Jako, że OFF w niektórych kręgach budzi raczej hipsterskie konotacje warto również wziąć pod lupę modę królującą na festiwalu. Owszem dało się wyłowić z tłumu nastoletnie jednostki błyskające Ray Banami i ociekające nonszalancją, ale uwagę przyciągały bardziej oryginalne osobowości z pomysłem kreujące swój wizerunek. OFF nie jest festiwalem, na którym można spotkać pankujące dzieciaki czy natknąć się na leżące w krzakach niewinne szesnastki, które przegięły z alkoholem. Tutaj każdy przyjeżdża dla muzyki. Nie dziwi więc fakt, że wszędzie panuje kultura i nawet najmniejszy śmieć od razu ląduje w koszu lub zostaje zgarniany przez ekipę sprzątającą a ludzie potrafią się bawić bez żadnych wspomagaczy.









Pierwszy pozytywny akcent – Snowman

Wszyscy pewnie kojarzą Michała Kowalonka, nowego wokalistę Myslovitz. Zastępując Artura Rojka wiele ryzykował - w końcu nie łatwo być następcą tak charakterystycznej postaci i sprostać oczekiwaniom wiernych fanów. To dość odważne, jak na wspinającego się dopiero po szczeblach kariery muzyka, posunięcie nie wyszło mu jednak na dobre. Kowalonek w Myslovitz nie zachwyca, brzmi mdło i mało oryginalnie, świetnie natomiast się sprawdza w roli frontmana swojego poznańskiego zespołu Snowman. Na OFFie Snowman wyróżnił się mocnym brzmieniem i zaskakującą energią przepływającą przez głos wokalisty. Muzycznie chłopaki też dają radę (słychać inspiracje takimi zespołami jak Morphine) a koncertowe wersje ich utworów nie są tylko tępym odgrywaniem materiału z płyty. Duży plus za znośny angielski i dość ambitne teksty.





Największe odkrycie tegorocznego OFFa – Savages

Savages to post-punkowa formacja składająca się z czterech emanujących surową energią Brytyjek. Publiczność zakochała się w nich od pierwszego dźwięku i z każdym kolejnym utworem dawała się coraz bardziej ponieść tej mistycznej, przeszywającej umysł energii rodem z industrialnego Manchesteru. Savages to świeża formacja, ale w ich brzmieniu niewątpliwie słychać inspiracje Joy Division czy The Slits a ruchy sceniczne wokalistki, Jehnny Beth, łudząco przypominają sposób ekspresji Iana Curtisa. Orgazmiczne narastanie dźwięku, oryginalne utwory, które nie zlewają się w jedną pulpę i niesamowita siła emanująca z każdego słowa wokalistki – tego wszystkiego możecie się spodziewać na koncertach Savages.







Odrodzenie polskiego rock’n’rolla – The Stubs

„Gramy rock’n’rolla i nienawidzimy wszystkiego” – takimi słowami wokalista przywitał OFFową publiczność i rzeczywiście po koncercie The Stubs można śmiało stwierdzić, że rock’n’roll żyje i ma się dobrze. Słuchając tego warszawskiego zespołu przychodzą na myśl skojarzenia z The Black Keys czy wczesnymi koncertami The Who. Ta rockowa sensacja, zachowując melodyjność aranżacji, łączy w sobie garażowe granie, punka, bluesa i mocne rockowe brzmienia. Ich koncert zwabił tłumy choć pewnie gdyby odbył się wieczorem chętnych do skakania pod sceną byłoby jeszcze więcej. Z tak porywającym i naszpikowanym emocjami utworami, chłopaki z The Stubs (ang. niedopałki) chyba nigdy się nie wypalą.







Magiczny głos Oklahomy – Other Lives

Other Lives zachwycili publiczność lirycznymi i melancholijnymi kompozycjami balansującymi na pograniczu folku i indie rocka. Minimalizm, rustykalne brzmienie, mocny wokal i narastające napięcie momentami przechodziły w dźwięki kojarzące się z oceanem czy syrenim śpiewem. Wokalista wyglądem i głosem nieco przypominał Johna Frusciante skrzyżowanego z Devendrą Banhart. Koncert Other Lives był niezapomnianym godzinnym przeżyciem.







Artysta o wielu obliczach – Thurston Moore

Jako współzałożyciel i gitarzysta kultowej nowojorskiej formacji Sonic Youth zachwycał brudnymi garażowymi dźwiękami, genialnymi tekstami i wokalem, teraz w swoich solowych projektach urzeka eksperymentalnym brzmieniem i liryczną delikatnością. Na OFFie Thurston udowodnił, że oba jego wcielenia muzyczne są godne uwagi a spokojne granie wcale nie musi być monotonnne i nudne.





Po prostu Iggy and The Stooges

Iggy Pop. Ikona punk rocka, nieokrzesany prekursor gatunku, jeden z najbardziej dynamicznych artystów i charyzmatyczny lider The Stooges, którego dzika ekspresja sceniczna, prowokacyjne teksty i bezczelność przeszła do historii muzyki. Występ tej legendarnej amerykańskiej grupy był bez wątpienia najlepszym koncertem na tegorocznym OFFie. Zakonserwowany imprezowym trybem życia Iggy pokazał, że w wieku 65 lat wcale nie trzeba tkwić przed telewizorem i odliczać dni do teleportacji na tamten świat. Było napięcie, krzyki rozentuzjazmowanego tłumu a co najważniejsze porządna dawka dobrej muzyki i mistrzowskie show. Zebrane pod główną sceną tłumy w ekstazie śpiewały „I Wanna Be Your Dog” czy nieśmiertelnego wieńczącego widowisko „The Passenger”. Pop dał z siebie wszystko. Nie można mu też zarzucić braku kontaktu z publicznością – już na początku koncertu zaprosił na scenę grupkę fanów. Dało się odczuć, że Iggy and The Stooges się świetnie bawią i to na pewno przyczyniło się do sukcesu tego koncertu.





Najlepszy mówiony koncert, czyli stand-up Henry Rollins

To był niezwykły, ociekający magią występ. Rzadko bowiem się zdarza, żeby na muzycznym festiwalu zahipnotyzowana publiczność przez godzinę tłoczyła się w dusznym namiocie by posłuchać życiowych refleksji i muzycznych wspomnień artysty. Lider legendarnej grupy Black Flag przez godzinę zachwycał słuchaczy punkowymi anegdotami, opowieściami ze świata muzyki i pomysłami na ulepszenie świata. Rollinsowi w ciekawy i przystępny sposób udało się połączyć inteligentną rozrywkę z głębszym przekazem, co sprawiło, że był to jeden z najbardziej niezwykłych występów na OFF Festivalu.

Świetny powrót Kanału Audytywnego

To już sześć lat odkąd L.U.C. poszedł swoją drogą i zaczął karierę solową. Jednak Kanał Audytywny powrócił na scenę i zrobił to w doskonałym stylu. Mimo kilku problemów technicznych z elektroniką i przez to skróconego koncertu, jeden z najlepszych zespołów na rodzimej scenie hiphopowej pokazał, że jeszcze liczy się w stawce i pretenduje do miana jednego z najlepszych w Europie a może i na świecie. Świetnie nagłośnione i oświetlone show prowadzone przez głównego wokalistę zarówno bawiło publiczność jak i raczyło doskonale dopracowaną muzyką. Bardzo dobrze komponowały się ze sobą bity, perkusja, trąbka, czy kontrabas, a wisienką na torcie był imponujący wokal Natalii Grosiak (w 2005 roku gościnnie wystąpiła na płycie „Neurofotoreceptoreplotyka jako magia bytu”). To był powrót mistrzowski – z humorem, potężną energią i kilkudziesięcioma minutami porywającej, ambitnej muzyki.







Trochę cięższy OFF

Pochodzący ze Stanów Zjednoczonych zespół Baroness zdążył od 2003 roku wydać już trzy płyty długogrające: Czerwoną, Niebieską i Żółtozieloną. Wszystkie utrzymane w podobnej stylistyce wprowadziły w świat muzyki metalowej odrobinę zamieszania. Tak też było podczas koncertu na OFFie. Riffy rzeźbione w chirurgiczną dokładnością, wyraźna sekcja rytmiczna, ekspresja na scenie (szczególnie jeśli chodzi o Pete’a Adamsa) oraz ciekawe teksty doskonale wpasowywały się w klimat katowickiego festiwalu. Można się było nawet doszukać w tej muzyce czegoś progresywnego, ale w tej kwestii prym wiodły dwa inne zespoły, które wystąpiły ponad dwie godziny wcześniej na scenie leśnej.

Połączone siły dwóch zespołów Tides From Nebula i Blindead dosłownie zahipnotyzowały wszystkich, którzy odważyli się pójść na ten dość mocny, głośny i mroczny koncert (mimo, że słońce o 17:00 wcale nie zachodziło za chmury). Myślę, że długie opisywanie geniuszu, który objawił sie na scenie nie ma większego sensu, bo to po prostu trzeba było usłyszeć. Świetne, rozbudowane utwory, mimo swej długości nie nudziły i budowały napięcie do samego końca. Trzeba mieć nadzieję, że to nie jedyny raz kiedy „Tajdsi” zagrali z Blindead, bo było by bardzo, bardzo szkoda.







Afrykańska ciekawostka

Dużym zaskoczeniem byli Group Doueh z Sahary Zachodniej. Mówiono o nich: „moc burzy zamknięta w sześciu strunach gitary”, albo „brzmienie zardzewiałego noża, ale utwory precyzyjne jak laser chirurgiczny. Wiele z tych rzeczy się zgadza, ale niestety nie wszystko. Można było ich uznać za ciekawostkę (bo przecież czarnoskóry mężczyzna ubrany niczym Tuareg z gitarą elektryczną i okularami słonecznymi to niezbyt częsty widok w Polsce) ale to wszystko. Muzycznie może i dawali radę... tylko razem z wokalistką brzmieli jak wcześniej wspomniany zardzewiały nóż. Nowość, odmiana, swoista oryginalność. Bardzo dobrze, że się pokazali i uczynili świat bardziej kolorowym, ale na dłuższą metę identyczne utwory i ten rodzaj muzyki były nieco męczące.



OFF Festival 2012 zachwycił kalejdoskopem różnorodnych wykonawców, świetną organizacją i niepowtarzalną atmosferą. Ten weekend pełen muzycznych wrażeń, inspiracji i dobrej zabawy na pewno zostanie w pamięci na długo i rozbudzi ochotę na ponowne odwiedzenie Katowic w przyszłym roku. Miejmy nadzieje, że następnym razem Rojek zaskoczy nas równie zachęcającym doborem artystów. Do zobaczenia za rok!

tekst: niezastąpiona Magdalena Węgrzyńska, Paweł Kociszewski
zdjęcia: Paweł Kociszewski


niedziela, 12 sierpnia 2012
Posted by Cochise

Popular Post

Blogger templates

Paweł "Cochise" Kociszewski. Fotografia koncertowa/muzyczna. Wszelkie prawa zastrzeżone. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Flickr

- Copyright © FotoFosa -Metrominimalist- Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -